czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 3 Evan

 Powoli las się kończył, było widać pierwsze domy.
- Uwaga! Zbliżamy się.- powiedział jeden z wojowników, który jechał przodem.
- Gdzie się dokładnie znajduje ranny? - spytała zniecierpliwiona Merida z nadmiaru pytań które zadała wcześniej i nie uzyskała odpowiedzi. Wkrótce zobaczyła grupkę ludzi zebranych przy jednym z większych chatek. Do rudowłosej podbiegło dwoje dzieci.
- Księżniczko, tam jest - odezwał się chłopiec o blond włosach i wskazał chatkę.
- Kto jest?
- Jak to kto? Ranny z wojny!
- A no tak.
 Merida zeskoczyła z konie i razem z Artis i strażnikami skierowała się w stronę domku. Stanęła w drzwiach niedużego pokoju. Stało tam łóżko, na którym siedział chłopak. Miał zabandażowane ramie, brzuch i nadgarstek. Wpadła tam Artis, a kiedy go zobaczyła rzuciła mu się na szyję.
- Auuu... - jęknął chłopak. Blondynka od razu odskoczyła od brata.
- Przepraszam, nie chciałam...
- Nie martw się o mnie, mała - powiedział to z taką czułością że ruda uśmiechnęła się promiennie. Chłopak rozczochrał błękitnookiej włosy.
- Ej przestań... - próbowała się bronić. Oboje nie powstrzymywali się od śmiechu. W końcu przestali, Artis sobie przypomniała po co tak na prawdę tu są, wstała z kucek, podeszła do Meridy, wzięła ją za rękę i prowadziła ku niemu.
 Dopiero kiedy stanęła przed chłopakiem zobaczyła, jego ciemno brązowe włosy opadające majestatycznie na piwne oczy, które patrzyły na nią z zainteresowaniem i sino czerwone usta lekko otwarte. Mogła by tak, ale zauważyła że on zaczyna się peszyć, więc zaczęła mówić.
- Jestem Merida... - chciała już powiedzieć że jest księżniczką ale nie chciała wyjść na snobkę w jego obecności, nawet nie wiedząc dlaczego.
- Miło cię poznać, jestem Evan. Pewnie ty jesteś tą księżniczką o której tyle słyszałem - uśmiechnął się, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby, które wydawało się Meridzie, że gdzieś już widziała. Pokiwała głową, zgadzając się z wypowiedzią Evana.
- Zabieramy cię do zamku, gdzie czeka na twoje przybycie rodzina- powiedział strażnik stając obok nich.
- Ależ...- Evan miał coś powiedzieć, kiedy blondynka mu przerwała.
- Nasi rodzice służą na dworze DunBroch - spuściła głowę na zaciekawiony wzrok Meridy.
- W takim razie nie mogę się doczekać spotkania z nimi.
- A co z Torrą?
- Znowu rozkochała w sobie jakiegoś earla*. I znów będę musiał załagodzić konflikt - odpowiedział siostrze szatyn. Księżniczka zrobiła wielkie oczy.
- Kim jest Torra? - wtrąciła.
- To nasza najstarsza siostra- odpowiedziała blondwłosa.
- Która zawsze się pakuję w kłopoty z wyższymi sferami - dokończył za siostrę Evan.
- Możemy już jechać, księżniczko? - zapytał jeden żołnierz z eskorty.
- Tak, oczywiście, pomóżcie mu wejść na konia.

 Kiedy byli w drodze powrotnej księżniczka ukradkiem patrzyła się na chłopaka, ciekawił ją. Przyłapała się na rozmyślaniu o nim, którego nie znała, ale miało to coś, co się podobało dziewczynie.
- ,,O czym ty myślisz kobieto, nawet go nie znasz''- skarciła się w myślach. Nagle z zamyślenia wyrwało ją przyśpieszenie Angusa. Koń tak szybko galopował, że ledwo się trzymała na siodle. Nie zauważyła że Evan za nią jedzie i obserwuje jej wierzchowca. Przejeżdżając przez jakąś kładkę Angus staną dęba, a Merida przeleciała przez niego. Wleciała by do wody, gdyby ktoś jej nie złapał. A był to oczywiście Evan.Trzymał ją za ręce i patrzył rudej w  oczy, które teraz wpatrywały się w niego.
- Nic ci nie jest? - spytał z troską.
- Chyba wszystko dobrze - mówiła to z takim rozmarzeniem, że chłopak zaśmiał się pod nosem.- Chodź lepiej- powiedział i  podprowadził ją do Angusa, jeszcze przed wskoczeniem na wierzchowca zauważył że się cała trzęsie.
- Zimno ci?
-Ze strachu- odpowiedziała cicho.
-Załóż to.
Zdjął swój płaszcz i założył delikatnie na jej ramiona po czym wziął ją na ręce i posadził na konia. Dziewczyna zakłopotała się, żeby to zamaskować uśmiechnęła się i podziękowała.
Pojechała dalej, on nie czekając ruszył za nią, aby dogonić innych.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - Artis była zła na brata. Jechali obok siebie.- Ta sytuacja na pomoście!
- Chciałem być miły- wzruszył ramionami Evan.
- A mi to wyglądało na romansowanie - oburzyła się.
- Ale... - zaczął, lecz dziewczyna mu przerwała:
- Nie, Evan, my służymy i prosiłabym cię, żebyś nie uprzykrzał życia księżniczce.
- Ale ona jest jedyna w swoim rodzaju, jest wyjątkowa - wymieniał, zaczynając się denerwować.
- Co ci się stało że zacząłeś interesować się dziewczynami?
- Ona nie jest taką księżniczką którą znamy, ona jest inna.
- To akurat wiem- odpowiedziała bratu i pojechała naprzód. Nie podobało jej się, że Evan może popsuć relacje pomiędzy nią a księżniczką. Kiedy Artis ostatnio się z kimś zaprzyjaźniła, nie potrwało to długo.

- Artis, wiesz, gdzie go zaprowadzić. Ja idę do rodziców powiedzieć, że jesteśmy, dobra? - spytała się Merida, schodząc z konia.
- Tak, mam w czymś pomóc? - spytała niebieskooka.
- Przyjdź do mnie, kiedy odprowadzisz Evana.
- Poradzę sobie sam - wtrącił oburzony chłopak.
Księżniczka już nie słyszała, ponieważ była w zamku. Poprowadziła swoje kroki do sali tronowej, o dziwo była tam już para królewska. Weszła z otwierając drzwi na oścież, aby było nią słychać, i żeby zwrócono na nią uwagę. Król i królowa spojrzeli na nią.
- Już wróciłam!
- To dobrze, przywiozłaś go?- spytała Elinor.
- Tak- powiedziała rozmarzonym głosem. Słysząc to, królowa się uśmiechnęła. Jednakże Zauważyła co dziewczyna ma na sobie.
- Co to jest?- wskazała na ubranie pokrywające jej ramiona.
Dopiero teraz ruda zorientowała się że ma dalej  płaszcz Evana na sobie.
- To jest płaszcz- odpowiedziała po prostu.
- Od kogo? - władczyni się zaintrygowała tym, że jej córka ma męski płaszcz.
- Od...ech...no...od Evana. To ten ranny chłopak, którego miałam przywieźć- powiedziała to z wielką niechęcią, bo wiedziała że matka będzie się czepiać.
- A czemuż ci to dał ? - Elinor nie dawała za wygarną, chciała wiedzieć czy było coś na rzeczy.
- Przestraszyłam się, bo prawie wpadłam do rzeki i zrobiło mi się zimno.- nie chciała im mówić o tej miłej chwili na pomoście, i o jego pięknych oczach, i delikatnym dotyku od którego dostawała ciarek na całym ciele.
  To był udany dzień, nie licząc czepialskiej się wszystkiego królowej.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 *Earl - szkocki hrabia 

3 komentarze:

  1. Super extra, nadrobiłam waszego bloga i czekam da NEXT! Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam cię do LBA!!Szczegóły u mnie :
    http://marzenia2.blogspot.com/2015/03/lbajej-znowupisac-kogo-mam-nominowac.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki wspaniały rozdział i do tego ta akcja na pomoście. Taka romantyczna ^_^ Oczekuje szybkiego kolejnego rozdziału ;-)

    OdpowiedzUsuń