poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 2 Nowa znajomość

Młoda księżniczka śpieszyła się dzisiaj, zapomniała że ma powitać nową służącą. Zabrała tylko jabłko z kuchni i biegła dalej. Przemierzała korytarz i biegła ze schodów. Przywitała ją mama ze swoją znaną zniecierpliwioną miną. Usłyszała tylko ostre "siadaj" i  posłusznie spełniła polecenie. Nagle do sali tronowej, gdzie była już cała rodzina królewska, wszedł jeden ze strażników.
- Wasza Wysokości, przybyli- powiedział i ukłonił się.
Królowa się uśmiechnęła.
- Przyprowadź ich, chciałabym  ich lepiej poznać.
,,Nowi, przyjdą, trzeba lepiej poznać...''. Meridę ogarnęło tyle pytań przecież miała być tylko jedna kobieta. O co chodzi myślała dziewczyna. Do sali weszło troje ludzi. Podeszli, ukłonili się. Jedyny z tej trójki mężczyzna na oko rudowłosej miał 41lat,wysoki dobrze zbudowany, brązowe włosy i oczy oraz zarost. Ubrany w kilt, lnianą koszulę i na to nałożone czarne futro. Odezwał się jako pierwszy.
- Bardzo dziękujemy za pomoc w tak trudnej dla nas sytuacji.
Król i królowa uśmiechnęli się do nich.
- Przedstawisz nam się i swoją rodzinę?- zapytała Elinor.
- Tak, Wasza Wysokość, ja jestem Cathal pracuję w kuźni i bitwy to mój żywioł...

 Starsza z kobiet, stojąca obok niego szturchnęła go w ramię z wielkim oburzeniem.
- A to jest moja żona Kelsi.- dopowiedział Cathal.
Była trochę młodsza od męża, miała brązowe włosy związane w kok, zielone oczy, ubrana w długą prostą żółtą sukienkę z trzy czwarte rękawami.
- Witam Waszą Wysokość przepraszam za niego, trochę buja w obłokach- powiedziała kłaniając się.
Stanęła prosto i położyła rękę na ramieniu stojącej przed nią młodej dziewczyny.
- To nasza najmłodsza córka, Artis.
 Dziewczyna się ukłoniła. Miała długi warkocz blond włosów niebieskie oczy i tego samego koloru sukienkę.
- Za kilka dni powinien jeszcze przyjechać nasz syn,wracający z wojny- powiedziała Kelsi.
Mówiąc to kobieta była bardzo zasmucona i przytuliła się do ukochanego.
- Chce go poznać! Pewnie dobry w walce!- krzykną Fergus wstając. Zobaczywszy jednak wzrok wszystkich zebranych, powiedział ciche "przepraszam" i usiadł.
- Strażnik  zaprowadzi was do waszych komnat- odezwała się królowa wstając.
 Przyszedł jeden ze strażników i skinieniem ręki pokazał kierunek w którym maję za nim podążyć. Nowo przybyli jeszcze raz się skłonili i podążyli za strażnikiem. Zanim Artis zrobiła choć krok przed nią stanęli troje książąt DunBroch po kolei ujmowali jej dłoń i delikatnie składali pocałunek. Dziewczyna w szoku za nie mówiła, cała czerwona tylko się zaśmiała z zachowania małych chłopców i pobiegła za rodzicami. Gdy już ich nie było, Merida ugryzła swoje jabłko.
- Ale daliście przedstawienie, chłopaki...
Mówiła to chichocząc.
- Merida, chłopcy bardzo dobrze się zachowywali, a nie jak ich ojciec- odpowiedziała poważnym tonem królowa. Popatrzyła srogo na męża który w tej chwili został zaatakowany przez synów.
- No co? - zapytał król.
- Nic, nic. Oby tak dalej -mruknęła władczyni i wyszła z sali tronowej.
Księżniczkę obudziło pukanie do drzwi, otworzyła jedno oko, a później podniosła głowę, usiadła na łóżku.
- Proszę?
Drzwi otworzył się lekko.
- Nie przeszkadzam panience?- spytała młoda dziewczyna, wchodząc do pokoju.
- Nie przeszkadzasz. Co się stało?
- Przyniosłam śniadanie i czystą suknię, królowa kazała pojechać panience oraz mnie z eskortą po mego brata. Jest ciężko rany, zdołał dotrzeć aż do pobliskiej wioski- powiedziała.
Merida się zamyśliła.
- Masz na imię Artis, tak?- spytała w końcu ognistowłosa. Wolała się upewnić.
- Tak, panienko.
- NIE mów do mnie tak, po prostu Merida.
- Postaram się, jestem przyzwyczajona do szanowania ludzi wyższej rangi.
- Szykujmy się lepiej bo twój brat się wykrwawi...
Blondynka zakryła usta dłonią ze strachu oczy zaczęły jej się szklić.
- Ej, ej, nie płacz. Ja tylko żartowałam.
 Po dziesięciu minutach dziewczyny siedziały już na koniach, z grupką żołnierzy przed nimi.
- Jedźmy już- rozkazała księżniczka.
Żołnierze ruszyli, a Artis i Merida za nimi. Jechali drogą pomiędzy dwoma lasami oddzielającymi tereny.
- Jak nazywa się twój brat i jaki jest ?- zapytała księżniczka młodą służącą niedługo po wyruszeniu.
- Nazywa się Evan. Jest naprawdę miły, ale również uparty. Zawszę musi postawić na swoim. Nawet jeśli ma być NIEmiły dla władców najbogatszych królestw.
 Czyli nie tylko ja mam swoje zdanie!- zaśmiała się w duchu Merida.

2 komentarze:

  1. Czemu w takim momencie!?Ej kim jest Evan?Jak wygląda?Czy to będzie chłopak Meridy?A może nie?Może on umrze?Może to będzie kto inny?Może...Ach dam spokój po prostu poczekam na szybki mam nadzieje rozdzialik i wszystkiego się dowiem hihi.Super rozdział.Mam taką radę,byście bardziej starały się opisać sytuację np: Wtedy kiedy pukanie obudziło Meridę to coś takiego: Otworzyła oczy,przez okno wpadały wesołe promienie słońca zachęcając księżniczkę do wstania.Ja tylko mówiłam przykład i oczywiście nie musicie mnie słuchać.Dobra czekam na nexta!Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń