- To twoja mama, troszczy się o ciebie- odpowiedziała jej blondynka, wzruszając ramionami.
- Ja tak nie chcę!- krzyknęła księżniczka.
- Zachowujesz się jak mój brat. On ciągle robi na przekór rodzicom - prychnęła blondynka a za to ruda uśmiechnęła się pod nosem.
- Jaki jest Evan?- ruda bez zastanowienia zadała pytanie po czym walnęła się ręką w czoło ale było za późno, bo Artis zaczęła mówić.
- A czemu pytasz? Zrobił ci coś w czasie podróży? Przemówię mu do rozumu- już zacierała ręce.
- Nie, nie, nic mi nie zrobił, po prostu chciałabym go lepiej poznać- powiedziała obojętnie, a tak na prawdę marzyła w duchu żeby z nim dużej porozmawiać.
- Aha- odpowiedziała z powątpiewaniem Artis- On zawsze przeżywa jakiś dziwne przygody, umie się dogadać prawie z każdym...- nagle ze zakrętu wyłonił się właśnie on.
- Jak się czują miłe damy?- zapytał i ukłonił się.
- Nie miało cię tu być- sfrustrowana błękitnooka skrzyżowała ręce na piersiach i patrzyła pytająco na chłopaka.
- Tak, wiem, ale praca z ojcem mnie nudzi, więc poprosiłem o inne zajęcie, a król przydzielił mnie do ochrony księżniczki- uśmiechnął się do dziewczyn.
-Ale...- zezłościła się Artis.
- Jak ty tak łatwo dostałeś inne zadanie?- wtrąciła się Merida.
- Nie było łatwo, bo twój tata jest bardzo dobry we władaniu mieczem- otarł niewidoczne kropelki potu z czoła.
- Dobra, ale teraz nie jesteś potrzebny, może później- rudowłosa przeszła obok i dała mu kuksańca w ramię.
- Chodź Artis- machnęła ręką, żeby poszła za nią.
- Zrobiłaś mi to specjalnie- powiedział to cicho Evan do siostry.
- Ja tylko chce mieć przyjaciółkę- pokazała mu język.
- Zołza- prychnął.
- Mężczyźni kochają zołzy!- dodała księżniczka.
Dziewczyny zaczęły się śmiać i weszły do pokoju.
- O co mu chodziło?
- Eee tam on taki jest nie przejmuj się nim, a o co ci chodziło, z tym pytaniem? Nie mów mi że ...- nie dokończyła bo zobaczyła wyraz twarzy Meridy, ale po chwili powiedziała to blondynka dokończyła.
- Podoba ci się prawda?
- Skąd Ci to przyszło do głowy?!
- Widzę, wciąż gdy słyszysz jego imię błyszczą Ci się oczy, uśmiechasz się tak specyficznie i nabierasz rumieńców.
- To tylko zauroczenie...
- To mu to powiedz!
- Żeby miał mnie za idiotkę? I jeszcze miał satysfakcję że wygrał? O nie! Jestem księżniczką.
- To chcesz żeby tak odszedł? Być może na zawsze? Nie wiadomo gdzie?! On nie usiedzi w jednym miejscu zbyt długo...- ostrzegła ją przyjaciółka.
- Jeśli to da mu szczęście, to tak.
- Może z nim porozmawiasz?- powiedziała blondynka patrząc przez okno.
- Na taki temat? Chyba śnisz!
- On właśnie jest koło stajni, może go zaprosisz na przejażdżkę- zaproponowała Artis.
- Mogło by to się udać?- spytała ruda.
- Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz, czy warto było- błękitnooka podeszła do dziewczyny.
- Raz kozie śmier - szepnęła księżniczka i przytuliła dziewczynę obok- Dziękuje- podziękowała i już jej nie było.
- Kogo ja tu widzę- powiedział z zachwytem- Co cię tu sprowadza?- zapytał Evan.
- Chce pojechać na przejażdżkę. Znasz jakieś ciekawe miejsce?
- Tak, niedaleko, a co?
- Pojedziesz tam ze mną?
- Z miłą chęcią tylko przyprowadzę konie- poinformował dziewczynę.
Po chwil był z Angusem ale jego konia nie było.
- Gdzie twój koń?- zapytała Merida.
- Ona nie lubi siedzieć w stajni, więc jest obok niej.
Zagwizdał, a zza murów wyłoniła się klacz o izabelowatej maści, była piękna.
- Jak się nazywa?- spytała dziewczyna, drapiąc ją leciutko przy uchu.
- Rowena- odpowiedział Evan, zakładając klaczy siodło.
- Jedziemy?- spytali się w tym samym czasie, zaśmiali się i ruszyli.