czwartek, 23 kwietnia 2015

Uwaga, dużo nowego !!!!


Ja czyli Hania i Krech w między czasie założyliśmy dwa osobne blogi.
Krecha prowadzi go sama i tu link :
http://elsa-i-jack.blogspot.com/








Ja prowadzę bloga z Marti Frost o to link:
http://jelsanalodzie.blogspot.com/












Myślę że będzie następny rozdział tylko będziecie musieli trochę poczekać

                                                                                                                            Hania

piątek, 17 kwietnia 2015

Ratunku, jest coraz gorzej!!!

Mamy brak pomysłów, może wy macie jakiś pomysł? Jak tak to proszę pisać w komentarzach!!!
Nie chcemy robić wam przykrości, ale jak brak nam pomysłów oraz jest tak mało czytelników zostawimy bloga na pastwę losu. To tylko od was zależne, czy ten blog przetrwa. Pomysły naszych czytelników są dla nas ważne, ponieważ dzięki nim możemy pisać dalej. Wiemy, że wszyscy mają jakieś własne wyobrażenia przyszłości tego bloga i chciałyśmy tak jakby go "ulepszyć" z Waszą pomocą.
Pomóżcie, jeśli Wam również zależy...

~Hania
~Krecha
(Przypis od Krechy: Nie chcę zawieszać bloga po raz trzeci)

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 5 Senne Duchy

 Jechali wielką polaną w stronę lasu, ścigali się kto pierwszy tam dotrze. Na okrągło się wyprzedzali. W pewnym momencie Merida przyspieszyła i, gdyby nie natychmiastowy krzyk Evana, spadłaby z urwiska. Zatrzymała się milimetry od gigantycznej otchłani. Kazała Angusowi powoli się wycofać, co też koń uczynił. Przerażona zeszła z konia, i podeszła do chłopaka, który również już nie był na koniu. Wpatrywał się w coś, ale Merida nie wiedziała do końca w co. Zamachała mu przed oczami ręką. Nie zareagował.
- Halo? Żyjesz?-krzyknęła, a on się otrząsnął.
- Tak jest, księżniczko. Jestem żywy.
- No i dobrze. A teraz wytłumacz, co tam takiego jest, ważniejszego i lepszego ode mnie?- spytała, pokazując palcem w bok, w miejsce gdzie wcześniej patrzył Evan.
- Tam jest to miejsce które ci chce pokazać - powiedział i wsiadł na wierzchowca z powrotem.
- Ja tam nic nie widzę - Merida podrapała się w głowę i poszła w ślady chłopaka.
- Jak ja mam ci to wytłumaczyć?- spytał sam siebie.
- Normalnie, a jak niby?
- Łatwiej będzie ci pokazać. Jedźmy- Evan ruszył, a księżniczka za nim.
Jechali wzdłuż przepaści, aż zobaczyli wielki dwór zbudowany na skraju urwiska. Dziewczyna z szoku otworzyła usta.


- To tu?- zapytała, już stojąc na ziemi.
- Ja na twoim miejscu bym tam nie stał- powiedział Evan, podając jej miecz.
- Po co mi to?- zdziwiła się.
- Na to- pokazał ruchem dłoń na nagrobek koło rudej, ona podniosła jedną brew do góry, patrząc się pytająco na niego.
- Aaaa...!- krzyknęła czując jak coś ściska jej lewą kostkę, automatycznie ścięła to mieczem.
- Mówiłem- zaśmiał się pod nosem.
-  Co to było?
- Nie widać? Żywy trup. Idziemy, bo przyciągniesz ich więcej.
Evan zszedł z konia i przywiązał lejce do balustrady dziewczyna zrobiła to samo. Chłopak chwycił ją za rękę.
- Co ty robisz?- szarpnęła się, ale on jej nie puścił, podszedł do drzwi, otworzył je, a ich oczom ukazał się długi korytarz z czerwony dywanem, oświetlony pochodniami. Po obu stronach wisiały obrazy, które wydawały się bardzo rzeczywiste.
- Gdzie my jesteśmy?- spytała księżniczka.
- W Dalekim Dworze- powiedział krótko.
- Co jest w nim takiego, oprócz trupów które na wejściu chcą już zabić?- pytała dalej.
- Zobaczysz- nie miał chęci już jej wszystkiego tłumaczyć, więc przyśpieszył kroku, pchnął drzwi na oścież i wpuścił towarzyszkę do środka dużej komnaty z wielkim kominkiem, nad którym wisiał wielki portret jakiegoś dostojnego.
- Kto to?- spytała Merida, patrząc na wprost obiektu.
- To dziadek Artis- wszedł w głąb pomieszczenia. Zapraszającym gestem pomachał ręką.
- Jak Artis i to także twój- sprecyzowała.
- Nie do końca. Artis została oddana moim rodzicom  kiedy miała niecały roczek- spuścił głowę.
- Dlaczego? - zaskoczyła ją wypowiedź bruneta.
- Artis jest tak na prawdę księżniczką- wydusił.- A ci co ją oddali, kazali trzymać ten sekret przed nią, ponieważ niby ciągle szukają ją wrogowie jej biologicznego ojca- dokończył.
- Nic jej nie powiem, obiecuję- podeszła do niego i razem wpatrywali się w arcydzieło.
- Chcesz poznać go i jego rodzinę? - zapytał.
- On chyba dawno umarł- zdziwiła się kolejny raz.
- Nie dla tego dworu- uśmiechnął się, niebieskooka podniosła jedną brew.
- Duchy żyjące w Dalekim Dworze, chcemy z wami porozmawiać!- jak na zawołanie z obrazów wyłoniły się dwie najstarsze osobistości domostwa, stanęły naprzeciw gości.
- Co cię tu sprowadza, Evanie? - spytał duch mężczyzny.
- Chciałem wam przedstawić księżniczkę DunBroch, Meridę - przedstawił ją zjawom.
- Miło was poznać- dziewczyna opanowywała strach, wewnątrz piszczała jak kiedyś kiedy spotkała Mor'du.
- Musimy was poinformować o tym, że jesteście oboje związani przepowiednią- powiedział duch kobiety, babci Artis.
- Jaką przepowiednią? - spytał się brązowooki.
- Wiemy że nie powinniśmy, ale tak będziecie bardziej bezpieczni- powiedzieli w tym samym czasie.
- Mamy się bać?- spytała Merida.
- Nie, moja kochana, oto ona - pokazała na otwartą księgę leżącą na stole przy ścianie, podeszli tam i zaczęli czytać:

"Tam gdzie dwie drogi się spotykają, tam gdzie tajemniczym świat. Jednak trzeba pamiętać że zło jest wszędzie, będzie trzeba chronić osoby które się kocha bo inaczej wszystko co kwitnie zamieni się pogorzelisko, ruda waleczna i szlachetny buntownik staną ramię w ramię, żeby uspokoić fale nienawiści''

- To o was, dzieci, przepowiednia- powiedziała dama.- Pamiętajcie o niej dobrze- oboje przytaknęli.
- A teraz musimy iść spać, to nie na to nas przeklęli byśmy śnili przyszłość - dopowiedział duch dziadka i zniknął wraz ze swoją żoną.
- Poznałaś przed chwilą senne duchy- powiedział do Meridy Evan, uśmiechając się przy tym.


-----------------------------------------------------------------------------------------

 Chciałabym poprosić o pomoc, ponieważ skończyły mi się sensowne pomysły na dalszy ciąg wydarzeń,
 więc proszę, żebyście mi dali jakieś wątki, które mogłabym wykorzystać by ta opowieść
 nie była nijaka i żebyście się cieszyli czytaniem oraz mieli własny wkład w bloga. 
Hania